Prawo Harcerza

1. Harcerz dba o swój honor, aby zasłużyć na zaufanie.
2. Harcerz jest lojalny wobec swojego kraju, rodziców, przełożonych i podwładnych.
3. Harcerz jest powołany do służby bliźniemu
i jego zbawieniu.
4. Harcerz jest przyjacielem wszystkich i bratem dla każdego innego harcerza.

5. Harcerz jest uprzejmy i rycerski.
6. Harcerz widzi w przyrodzie dzieło Boże, szanuje rośliny i zwierzęta.
7. Harcerz jest karny, każde zadanie wykonuje sumiennie do końca.
8. Harcerz panuje nad sobą, uśmiecha się
i śpiewa w kłopotach.
9. Harcerz jest gospodarny i troszczy się
o dobro innych.

10. Harcerz jest czysty w myśli, mowie
i uczynkach.



poniedziałek, 21 lutego 2011

Biwak ZZ południe - Zakopane

Informacje o naszym wyjeździe.
Spotykamy się w piątek o 18:00 na dworcu w Tarnowie. Ci, którym bliżej, czekają w Nowym Sączu (Bulwar Narwiku), będziemy przejeżdżać tamtędy ok 19:30
Wyjeżdżamy z Zakopanego w niedzielę o 14:20

Koszt - 70zł.

Śpimy w sanatorium :) u babci Michała. Tym razem nie trzeba brać śpiworów i karimat!
A tak to to, co zawsze!
Każdy niech ma białą, czerwoną i czarną czapkę. Oraz ciepłe ubranko ;)

środa, 9 lutego 2011

Toruń - część 2!

Po obudzeniu się i śniadaniu, szybko dotarliśmy na dworzec, z którego mieliśmy pociąg do Torunia. O ile dobrze pamiętam jechaliśmy ok. 3 godzin. W drodze zdążyliśmy się wyspać, bo pociąg mieliśmy dosyć wcześnie. Prosto ze stacji przeszliśmy do kościoła, w którym zostawiliśmy sprzęt i rozpoczęliśmy "zwiedzanie starówki", czyli krótko mówiąc grę. Jak później się dowiedzieliśmy, gra znacząco różniła się od wcześniejszych, gdyż jak powiedział druh, trzeba było wprowadzić trochę świeżości. Wszystkie poprzednie polegały mniej więcej na tym samym, w różnych wariantach. Nowa gra była więc "bardziej ambitna". Podzieliliśmy się na 2 grupy. Każdy członek "oddziału" miał swoje zadanie, o którym pozostali mieli się nie dowiedzieć, co konkretnie ma robić. Zadania były różne, od prostych typu: nie zabij nikogo, przez wykrycie "zdrajcy" do doprowadzenia do punktu. Oprócz tego mój oddział miał zdobyć materiały na pochodnię i ją wykonać. Krążyliśmy więc po mieście w poszukiwaniu "paliwa" i łatwopalnej tkaniny. Kiedy już zebraliśmy wszystko, udaliśmy się do punktu, gdzie mieliśmy przygotować oświetlenie na dzisiejszy wieczór. Czekaliśmy dość długo w tym miejscu gotowi na atak przeciwnika, który miał nie dopuścić do wykonania pochodni, ale, ku naszej radości, nie przyszli. Kiedy zebraliśmy się razem, już po zakończeniu gry, zaczęliśmy szukać jakiejś pizzerii, gdzie mieliśmy zjeść obiad. Po drodze spotkaliśmy "przestępcę", którego ścigaliśmy poprzedniego dnia. Niewiele myśląc zerwałem mu czapkę (tak "zabijało" się przeciwników w grze). Po wyjaśnieniu całej sytuacji okazało się, że to nie jest przestępca, ale "nasz człowiek", harcerz, który miał pomagać w grze. Po posiłku udaliśmy się po sprzęt, a później do Fortu IV, gdzie mieliśmy spać. Przed snem zwiedziliśmy jeszcze fort. Mieliśmy się posłużyć naszymi pochodniami, ponieważ trasa miała sporo przejść (długich), które nie były oświetlone. Jak na złość nasze oświetlenie nie chciało działać! Po skończeniu trasy położyliśmy się spać i jak to zwykle bywa szybko zasnęliśmy.
Po obudzeniu się zjedliśmy śniadanie i udaliśmy na Mszę świętą do OO. Franciszkanów. Po niej, już na stacji, mieliśmy apel ewangeliczny ( incydentu z tym facetem nie opisuje ze względów wiadomych). Później wsiedliśmy do pociągu i odjechaliśmy w stronę Warszawy. W drodze podsumowaliśmy wyjazd, a na dworcu pożegnaliśmy się i każdy odszedł w swoją stronę ( no prawie każdy :D )
Paweł Dziekoński wyw.

czwartek, 3 lutego 2011

Relacja z biwaku w Toruniu

ZZ tradycyjnie (chyba, bo na wielu nie byłem) rozpoczął się na dworcu
kolejowym. Dh. Pałamarz spóźniał się, ale czekaliśmy spokojnie. No może nie
aż tak spokojnie, ponieważ zwróciliśmy na siebie uwagę ochroniarzy. Nie byłoby w
tym nic dziwnego, ale zamiast w sposób kulturalny i dystyngowany, jak mają w
zwyczaju, zwrócić nam uwagę, zapytali się nas, podając nam portret
pamięciowy jakiegoś mężczyzny, czy go nie widzieliśmy, po czym z dziwnym
uśmiechem odeszli.
Szybko nie wiadomo skąd pojawił się dh. Michał. Podaliśmy mu kartkę, bo
sami nie wiedzieliśmy, co o tym sądzić. Po chwili zastanowienia polecił nam
pójść na komisariat w tym samym budynku. Już na miejscu, gdy spytaliśmy się
dyżurnego, o co chodzi, powiedział nam, gdzie go ostatnio widziano. Dh.
powiedział że od teraz będziemy radzić sobie sami, gdyż musi pomóc policjantom
w "uporządkowaniu dokumentów". Jakoś nas to nie zdziwiło...
Po kolei odwiedziliśmy mieszkanie "podejrzanego" i knajpę, w której miał
pracować. Do mieszkania nie wpuścił nas dozorca, a w barze-pubie nie
dowiedzieliśmy się niczego, poza tym, że wyjechał do Torunia. W drodze do
naszego trzeciego celu, jak się później okazało był to HOBOK, "przypadkiem"
spotkaliśmy dh. . Dowiedzieliśmy się, że pierwszą noc spędzimy w biurze.
Część z nas poszła na zakupy i kiedy wróciliśmy szybko przygotowaliśmy
kolację i jeszcze szybciej ją zjedliśmy. Po posiłku ustalaliśmy miejsce
obozu letniego i zdawaliśmy sprawozdanie z cyklu.
Paweł Dziekoński wyw.

CDN