ZZ tradycyjnie (chyba, bo na wielu nie byłem) rozpoczął się na dworcu
kolejowym. Dh. Pałamarz spóźniał się, ale czekaliśmy spokojnie. No może nie
aż tak spokojnie, ponieważ zwróciliśmy na siebie uwagę ochroniarzy. Nie byłoby w
tym nic dziwnego, ale zamiast w sposób kulturalny i dystyngowany, jak mają w
zwyczaju, zwrócić nam uwagę, zapytali się nas, podając nam portret
pamięciowy jakiegoś mężczyzny, czy go nie widzieliśmy, po czym z dziwnym
uśmiechem odeszli.
Szybko nie wiadomo skąd pojawił się dh. Michał. Podaliśmy mu kartkę, bo
sami nie wiedzieliśmy, co o tym sądzić. Po chwili zastanowienia polecił nam
pójść na komisariat w tym samym budynku. Już na miejscu, gdy spytaliśmy się
dyżurnego, o co chodzi, powiedział nam, gdzie go ostatnio widziano. Dh.
powiedział że od teraz będziemy radzić sobie sami, gdyż musi pomóc policjantom
w "uporządkowaniu dokumentów". Jakoś nas to nie zdziwiło...
Po kolei odwiedziliśmy mieszkanie "podejrzanego" i knajpę, w której miał
pracować. Do mieszkania nie wpuścił nas dozorca, a w barze-pubie nie
dowiedzieliśmy się niczego, poza tym, że wyjechał do Torunia. W drodze do
naszego trzeciego celu, jak się później okazało był to HOBOK, "przypadkiem"
spotkaliśmy dh. . Dowiedzieliśmy się, że pierwszą noc spędzimy w biurze.
Część z nas poszła na zakupy i kiedy wróciliśmy szybko przygotowaliśmy
kolację i jeszcze szybciej ją zjedliśmy. Po posiłku ustalaliśmy miejsce
obozu letniego i zdawaliśmy sprawozdanie z cyklu.
CDN
kolejowym. Dh. Pałamarz spóźniał się, ale czekaliśmy spokojnie. No może nie
aż tak spokojnie, ponieważ zwróciliśmy na siebie uwagę ochroniarzy. Nie byłoby w
tym nic dziwnego, ale zamiast w sposób kulturalny i dystyngowany, jak mają w
zwyczaju, zwrócić nam uwagę, zapytali się nas, podając nam portret
pamięciowy jakiegoś mężczyzny, czy go nie widzieliśmy, po czym z dziwnym
uśmiechem odeszli.
Szybko nie wiadomo skąd pojawił się dh. Michał. Podaliśmy mu kartkę, bo
sami nie wiedzieliśmy, co o tym sądzić. Po chwili zastanowienia polecił nam
pójść na komisariat w tym samym budynku. Już na miejscu, gdy spytaliśmy się
dyżurnego, o co chodzi, powiedział nam, gdzie go ostatnio widziano. Dh.
powiedział że od teraz będziemy radzić sobie sami, gdyż musi pomóc policjantom
w "uporządkowaniu dokumentów". Jakoś nas to nie zdziwiło...
Po kolei odwiedziliśmy mieszkanie "podejrzanego" i knajpę, w której miał
pracować. Do mieszkania nie wpuścił nas dozorca, a w barze-pubie nie
dowiedzieliśmy się niczego, poza tym, że wyjechał do Torunia. W drodze do
naszego trzeciego celu, jak się później okazało był to HOBOK, "przypadkiem"
spotkaliśmy dh. . Dowiedzieliśmy się, że pierwszą noc spędzimy w biurze.
Część z nas poszła na zakupy i kiedy wróciliśmy szybko przygotowaliśmy
kolację i jeszcze szybciej ją zjedliśmy. Po posiłku ustalaliśmy miejsce
obozu letniego i zdawaliśmy sprawozdanie z cyklu.
Paweł Dziekoński wyw.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz